Dziś wieczorem polskie siatkarki rozpoczynają grę na Mistrzostwach Europy 2023. Czy po 14 latach znów będziemy mogli cieszyć się ze zdobytego medalu na imprezie tej rangi?

                                                                     Fot. pzps.pl
                         

 Trochę historii…

Równo 20 lat temu rozpoczęła się era „Złotek”. Nasze siatkarki, na które nikt wtedy nie stawiał, zdobyły złoty medal Mistrzostw Europy pod wodzą Andrzeja Niemczyka. Dwa lata później powtórzyły ten sukces, co było wielkim osiągnięciem. To były złote czasy naszej żeńskiej kadry. Po tych latach niestety przyszły gorsze momenty, nie było osiągnięć na arenie międzynarodowej. Jednak jeszcze raz, w 2009 roku Polki sięgnęły przed własną publicznością po brąz, co ponownie przyciągnęło do hali, jak i przed telewizory rzesze fanów. Niestety od tamtych pięknych chwil minęły lata, o których lepiej nie wspominać, by nie psuć sobie niepotrzebnie nastroju. Wiele złych decyzji przy wyborze trenera i problemy z budowaniem silnej i „scementowanej” kadry, doprowadziły do spadku polskiej reprezentacji w rankingu FIVB oraz coraz mniejszego zainteresowania żeńską siatkówką przez sponsorów, jak również i wielu kibiców.

 

Włoski „promyk nadziei”

Na szczęście w końcu dla kobiecej siatkówki w Polsce zaświeciło ponownie słońce i to nie byle jakie, bo włoskie. Od kiedy ponad rok temu naszą kadrę zaczął trenować Stefano Lavarini, możemy na nowo uwierzyć, że przyszły czasy świetności dla naszej żeńskiej kadry narodowej. Najlepiej pokazują to wyniki - najpierw imponujący występ na Mistrzostwach Świata, a w tym roku brązowy medal Ligi Narodów. Możemy się cieszyć nie tylko z sukcesów, jakie odnoszą nasze zawodniczki, ale przede wszystkim z przemiany mentalnej, jaką zbudował włoski szkoleniowiec. Dziewczyny uwierzyły w siebie, odzyskały chęć do gry i radość z występów  w kadrze narodowej. W drużynie w końcu panuje świetna atmosfera, w końcu widać zespołowość, tzw. „team spirit”, którego nie było przez ostatnie lata. Taką reprezentację bardzo przyjemnie się ogląda i z takim zespołem liczą się inne drużyny, z którymi przyszło nam rywalizować. W końcu jesteśmy stawiani w roli jednego z faworytów do zdobycia tytułu mistrza Europy. Brzmi to niesamowicie i na pewno bardzo cieszy polskich kibiców, ale i same zawodniczki! 

 

Kto wystąpi na Mistrzostwach Europy? Mocne i słabsze strony naszej reprezentacji.

Stefano Lavarini powołał na tę imprezę, jak się wydaje najlepsze zawodniczki, które są obecnie zdolne do gry i nie zmagają się z urazami. Na pewno szkoda, że na ostatniej prostej wypadła, dająca całkiem dobre zmiany w Lidze Narodów – Martyna Czyrniańska, która zmaga się z urazem mięśniowym. Pomóc na przyjęciu mogła też już doświadczona w grze na dużych turniejach Malwina Smarzek, ale ją również z treningu wykluczyła drobna kontuzja. Wydaje się, że właśnie na pozycji przyjęcia możemy doszukiwać się drobnych problemów. Nasze dwie podstawowe przyjmujące (Łukasik i Różański) były w bardzo dobrej formie na Lidze Narodów. Czy utrzymają ją na kolejnym turnieju? Jak będą sobie radziły z dokładnym przyjęciem zagrywki? Jeżeli chodzi o ich zmienniczki, to okaże się na boisku, na ile ich pomoc może być kluczowa. Monika Fedusio grała raczej mało, z kolei Weronika Szlagowska ma już doświadczenie z pierwszej kadry z poprzedniego roku, ponadto zagrała niezłe zawody podczas tegorocznej Uniwersjady. Miejmy nadzieję, że dziewczyny będą mogły „dać” reprezentacji wartościowe zmiany. Może brakować trochę dokładności w przyjęciu, o które w zeszłym sezonie zadbała Zuza Górecka, niestety nieobecna przez poważną kontuzję nabytą w sezonie klubowym.

Skład reprezentacji Polski został niewiele zmieniony od czasu zakończenia Ligi Narodów. Doszło tylko do małej korekty na środku siatki, gdzie po wyleczonym urazie, do drużyny wróciła bardzo doświadczona Kamila Witkowska. Oprócz niej zobaczymy oczywiście Agnieszkę Korneluk i Magdę Jurczyk oraz wchodzącą na zmiany – Joannę Pacak. Na pozycji atakującej trener postawił oczywiście na Magdę Stysiak oraz Monikę Gałkowską, które tworzą parę już od zeszłorocznych Mistrzostw Świata, dobrze się uzupełniając. Bardzo cieszy również powrót do kadry Joanny Wołosz, która uporała się już z kontuzją nadgarstka. Oczywiście wspomagać ją będzie, ostatnio w świetnej formie - Kasia Wenerska. Na libero nasz stały duet – Marysia Stenzel i Ola Szczygłowska. Czy to będzie skład na medal? To się jeszcze okaże, ale mamy wielką nadzieję, że tak się stanie.

 

Droga do medalu.

Jak może wyglądać potencjalna droga do medalu?  Rozegramy 5 meczów w grupie A, następnie 4 najlepsze zespoły połączą się na zasadzie serpentyny (1-4, 2-3) z drużynami z grupy C, następnie zwycięzcy zagrają w ćwierćfinałach, dalej już klasycznie półfinały i walka o medale. Najważniejsze spotkania zostaną rozegrane w Brukseli 3.09.

Polki rozpoczną już dziś o godz. 20:00 meczem ze Słowenią. Rywal potencjalnie słabszy, jednak pierwsze mecze na dużych imprezach nigdy nie należą do najłatwiejszych, trzeba zachować wysoki poziom koncentracji i spokój. W niedzielę rywalem Polski będą Węgierki prowadzone przez dobrze nam znanego Alessandro Chiappiniego. Wczoraj przegrały swój pierwszy mecz, wydaje się, że nie powinny być dla naszych siatkarek trudnym przeciwnikiem. Spotkania poniedziałkowe i wtorkowe będą kluczowe jeżeli chodzi o awans i pozycję w tabeli przed kolejnymi fazami turnieju. Zagramy najpierw z mistrzyniami świata – Serbkami, a następnie z gospodyniami – Belgijkami. Mecze są o tyle ważne, że jeżeli udałoby się zwyciężyć z tymi zespołami, to można uniknąć potencjalnie silniejszych rywali w fazie 1/8 i 1/4 finału. Ostatnim przeciwnikiem w fazie grupowej będą Ukrainki, ten mecz zaplanowano na czwartkowy wieczór.

Dlaczego wyniki w grupie są tak istotne? Patrząc na turniejową drabinkę, gdyby Polki awansowały do 1/8 z 1 miejsca w grupie, trafiłyby na 4 drużynę grupy C, prawdopodobnie Czechy lub Grecję, a w 1/4 finału mogłyby uniknąć potyczki z definitywnie najlepszą drużyną  tej grupy, czyli z Turcją, spodziewamy się, że to ona wygra grupę C. Istnieje duża szansa, że trafiłyby w fazie ćwierćfinałowej na Niemki, które najpewniej awansują z drugiej pozycji w tej grupie. Z kolei jeżeli Polki awansują z 2 miejsca w grupie A, wtedy najpewniej już w ćwierćfinale będą musiały mierzyć się z Turczynkami. Ciekawostką jest to, że awans z 1 miejsca z grupy A daje potencjalnie łatwiejszą drogę aż do strefy medalowej i uniknięcie najsilniejszych drużyn. Wiadomo, że to tylko przewidywania i spekulacje. Nie grają przecież statystyki, a realne zespoły. Nie zapominajmy, że na imprezach tej rangi często dochodzi do niespodzianek. Warto jednak, by nasze zawodniczki starały się wygrywać wszystkie spotkania już od samego początku. To jedyna i sprawdzona metoda na odniesienie końcowego sukcesu. J

 

Nie pozostaje nam nic innego tylko trzymać kciuki za nasze wspaniałe siatkarki. To może być piękna i szczęśliwa końcówka wakacji. Życzymy naszym zawodniczkom zdobycia upragnionego medalu, w pełni na niego zasłużyły!

 

Justyna Telega

Komentarze