Mistrzostwa nowej nadziei. Polki siódmą drużyną świata!



   Ten sezon nie rozpoczął się dobrze, a i wraz z jego trwaniem, sytuacja wcale nie malowała się w bardziej łaskawych barwach. Najpierw kontuzja Magdy Stysiak, następnie problemy Martyny Łukasik (niepokojące wyniki badań), wreszcie dotarła do nas informacja, że Malwina Smarzek nie wspomoże kadry (oficjalnego powodu nie znamy do dzisiaj, możemy jedynie zgadywać), a na sam koniec ze składu wypadła nasza ogromna nadzieja na przyszłość - Martyna Czyrniańska. Mając w pamięci ostatnie, bardzo słabe mecze w Lidze Narodów, ciężko było oczekiwać sukcesu na turnieju o jeszcze większej randze, jakim bez wątpienia są Mistrzostwa Świata. A jednak sukces nadszedł, tak samo jak i wspaniała atmosfera wśród naszych Pań (która tym razem wydaje się być autentyczna), zainteresowanie kibiców, pełne hale i zmiana pewnych drażniących schematów gry oraz pełne zangażowanie i skupienie na boisku naszych zawodniczek, od pierwszej do ostatniej piłki. 7 miejsce na świecie? Przed turniejem bralibyśmy je w ciemno! A przecież mogło być jeszcze lepiej! Byliśmy świadkami najlepszego sezonu naszych siatkarek od lat! A te jeszcze lepsze wciąż są przed nami, tego jesteśmy pewni. 



 (fot. Newspix)

        Trener Lavarini wykonał naprawdę tytaniczną pracę, i to w zaledwie kilka miesięcy, dlatego to właśnie od niego oraz całego sztabu, musimy zacząć ten wpis. Kibice bywają niecierpliwi, co doskonale pokazywały  komentarze po zakończonej Lidze Narodów. Osób domagających się zwolnienia Włocha nie brakowało, nasiąknięte krytyką i złością komentarze po zaledwie dwóch miesiącach pracy to jeszcze nic, oberwało się całemu ,,zgrupowaniu'' z Aleksandrą Jagieło na czele, które miało wybrać odpowiednią osobę na to stanowisko. Pani Prezes zapewne teraz triumfalnie uśmiecha się pod nosem, a wystarczyło poczekać, Drodzy Kibice, dać popracować, zamiast od razu spisywać wszystko na straty. Stefano poukładał ten zespół, sprawił, że pozbył się on blokad psychicznych, uwierzył w swe możliwości, opuścił go marazm i elektryczność w trudnych sytuacjach, udało się nawet wygrać kilka końcówek setów, które do tej pory wprowadzały zespół w skostnienie. Pamiętacie jeszcze słynne słowa trenera Nawrockiego, że aby wygrać z Serbią, zawodniczki tej drużyny musiałyby nie przyjechać na mecz? Albo wieczne ,,znanie swojego miejsca w szeregu''? Teraz tę kadrę objęła nowa filozofia - wszystko jest możliwe i każdy mecz jest możliwy do wygrania. Koniec z ostrożnością w wypowiedziach, brakiem docenienia własnych zawodniczek, Lavarini podkreśla jak wielki mają one potencjał i jak bardzo w nie wierzy. Przydało się także całkowite wręcz przesianie w sztabie kadry, który od lat niezmiennie rozrastał się w liczbie, a nie wnosił nic dobrego. Nasze Panie były świetnie przygotowane fizycznie i taktycznie, w trakcie meczów żył cały kwadrat, z ogromną radością można było obserwować wspólne tańce i podskoki po udanych akcjach. W końcu zagrało wszystko i w ciągu zaledwie jednego turnieju awansowaliśmy do pierwszej 10 światowego rankingu FIVB, wcale nie tracąc wiele do drużyn przed nami (Rosjanki nie będa brane pod uwagę w rankingu do turniejów kwalifikacyjnych na Igrzyska Olimpijskie). Przyczepić możemy się jedynie do dosyć kiepskich wyborów challengów w trakcie spotkań, ale w tej kwestii zawinili również sędziowie, których praca wołała o pomstę do nieba. 




(źródło: FIVB.COM)


           Przyjrzyjmy się nieco występom naszych Pań. Wspaniały turniej zagrała Magda Stysiak, a szczególnie jej 40 punktów w meczu przeciwko Serbkom robi ogromne wrażenie. Obawialiśmy się jak Magda poradzi sobie po przerwie związanej z kontuzją, ale ona wpłynęła na nią tylko i wyłącznie na plus. Agnieszka Korneluk przypomniała sobie o swoich najlepszych kadrowych występach i oprócz jak zawsze fantastycznej pracy w bloku, tym razem zobaczyliśmy też dużo dynamiki, której w ostatnich sezonach brakowało. Kamila Witkowska, która częścią kadry powinna być już od paru lat, również pokazała się z dobrej strony, była bez wątpienia dobrym duchem tego zespołu, a zawsze taki ktoś jest potrzebny. Tijanie Bosković te bloki będą się długo śniły ;) Zuzanna Górecka, która nie dołożyła zbyt wiele w ataku, musi być doceniona za naprawdę rewelacyjną zagrywkę, ogrom pracy w przyjęciu i obronie, bez niej gra naszej kadry wyglądałaby na pewno dużo bardziej chaotycznie. Olivia Różański, która nigdy nie dostały szansy w dłuższym wymiarze w kadrze, pokazała dokładnie to, z czego słynie w TauronLidze. Siły i zasięgu może jej pozazdrościć nie jedna przeciwniczka, a zaufanie, którym obdarzył ją trener Lavarini, z pewnością pomogło jej odnaleźć się w roli jednej z liderek kadry. Strach pomyśleć jak ta zawodniczka rozwinie się we włoskiej Serie A. Także nasza libero Maria Stenzel zasłużyła na wiele słów uznania, mimo iż faktycznie przyjęcie czasem szwankowało, to zrobiła milowy krok jeśli chodzi o pracę w obronie. Niech ta ostatnia piłka w meczu z Serbią będzie dla niej jedynie motywacją do dalszej pracy, a na pewno przyjdzie czas, że będzie jedną z najlepszych o ile nie najlepszą na świecie. Pani Kapitan Joanna Wołosz rozegrała w ciągu tego turnieju jedne z najlepszych swoich reprezentacyjnych spotkań. Sama przyznała, że podczas VNL była ciągle przytłoczona bardzo wymagającym sezonem klubowym, zwieńczonym finałem Ligi Mistrzyń. Podczas Mistrzostw Świata była zupełnie inną siatkarką, a jej gra z klubu w końcu została przeniesiona na reprezentacyjne parkiety. Brakowało nam takiej Aśki! Oczywiście każda z rezerwowych dołożyła swoją cegiełkę do tego znakomitego wyniku, a w nadchodzącym sezonie każda z nich będzie mieć okazję do grania w pełnym wymiarze w naszej lidze. Szczególnie nie możemy się doczekać dalszego rozwoju Weroniki Szlagowskiej, Anny Obiałej i Aleksandry Szczygłowskiej, bo jak wiemy trener Antiga potrafi zdziałać cuda. 



(fot. twitter VolleyballWorld)


     Przypomnijmy - ostatni raz Polki brały udział w Mistrzostwach Świata w 2010 roku, w składzie naszpikowanym gwiazdami, m.in. Małgorzatą Glinką, Anną Werblińską, Joanną Kaczor czy wspominaną wcześniej Aleksandrą Jagieło. I nawet wtedy nie udało się awansować do najlepszej 8 - nasza drużyna zajęła 9 miejsce. Wydawało się, że obecny skład nie prezentuje jeszcze tak jakościowej gry, aby ten wynik pobić, a jednak udało się, mimo braku kilku ważnych nazwisk. Z ogromną ekscytacją możemy myśleć o kolejnych latach pod skrzydłami Lavariniego. Bez żadnego zawahania możemy stawiać ten zespół jako kandydata do medalu Mistrzostw Europy czy jednego z faworytów do wyjazdu na Igrzyska. Postawiliśmy solidne podwaliny pod kolejne sukcesy, które bez wątpienia nadejdą. Nie ma oczywiście co popadać w huraoptymizm, bowiem Polki przegrały na tym turnieju 4 mecze, ale pokonały m.in. Mistrzynie Olimpijskie Amerykanki i to pierwszy raz od ponad dekady, a styl naszej gry i szeroki wachlarz możliwych zagrań, prezentuje się najlepiej od lat. Do walki o medale zabrakło naprawdę odrobinkę - 1 set mniej z Niemkami, 1 skończona piłka w tie-breaku z Serbkami. Nie udało się wykorzystać tej okazji, ale kolejne nadejdą, teraz rozkoszujmy się tym 7 miejscem i z wypiekami na twarzy czekajmy na pierwsze mecze TauronLigi. Kibicie przypomnieli sobie o tej drużynie i wierzymy, że kolejnymi świetnymi występami, nasze dziewczyny nie dadzą o sobie zapomnieć! Tymczasem zapraszamy na trybuny ligowych spotkań, aby obserować obecne i przyszłe reprezentantki Polski. #JazdaBaby! 




/ŁD

Komentarze