O co chodzi z Chemikiem Police? Czyli finansowanie drużyn.

 Ostatnio wiele mówi się o upadku finansowym Chemika Police, co dla wielu okazało się szokiem, bo jak to możliwe, że najlepsza polska drużyna od kilkunastu lat (z mniejszymi lub większymi wpadkami po drodze), za moment może podążyć drogą Muszynianki, Dabrowy Górniczej, Atomu Trefla Sopot czy bardziej współcześnie Jokera  Świecie? A jednak. Już tłumaczymy o co w tym wszystkim chodzi. 


(fot. Marcin Bielecki)

To, że Chemik zbuduje mocny skład na każdy kolejny sezon, było pewne jak w banku. To właśnie zawsze z tym klubem kibice wiązali nadzieje na najbardziej hitowe transfery w TauronLidze, bo jak już oficjalnie można powiedzieć, dysponował on na sezon budżetem w okolicach 10-12 mln złotych, co było oczywiście, jak na polskie warunki, sumą wręcz kosmiczną. Pieniądze te pochodziły jednak od Grupy Azoty, spółki skarbu państwa, związanej jeszcze jakiś czas temu z partią polityczną PiS. Jak się idzie domyślić - prezes klubu oraz członkowie rady nadzorczej doskonale się dogadywali, dzięki czemu klub mógł liczyć na jednego, hojnego sponsora i nie musiał, tak jak inni prezesi uganiać się za innymi, mniejszymi przedsiębiorstwami, próbując domknąć budżet. 

Wraz z wycofaniem się sponsora tytularnego, okazało się, że nie ma teraz innych fundamentów i cały zespół, o niesamowicie bogatej historii, może wkrótce runąć, bo przez lata nie zdobył on innych fundatorów, co ma wskazywać na rozleniwienie zarządu drużyny, a tym samym podkreślić jak mocną ekipą na europejskim rynku mógłby być Chemik, gdyby nie opierał się przez lata na jednym źródle finansów, a budował w tym czasie siatkę połączeń z mniejszymi, ale stabilniejszymi partnerami. Być może jednak prezes klubu, tak samo jak poprzedni rządzący, nawet nie wyobrażał sobie, że tak szybko może dojść do zmiany władzy, a wraz z tym do zmian zasad finansowania. Jednak trudno było nie zauważyć rosnących kłopotów słynnych ,,nawozów'' i liczyć na ich długowieczność.

Eldorado jednak się zakończyło. Grupa Azoty, nieudolnie zarządzana, wyemitowała ogromne długi. Spekulowano, więc, że obcięcie środków na drużyny sportowe w nadchodzącym sezonie (Police, Tarnów, Kędzierzyn-Koźle itd.) to logiczny i oczywisty krok. Stało się jednak coś więcej. Obecny minister sportu, Sławomir Nitras, ogłosił, iż czas finansowania drużyn sportowych ze środków skarbu państwa się kończy. Co to oznacza w praktyce? Czy to dobrze, Czy to źle? 



(Atom Trefl Sopot po straceniu finansowania rozegrał sezon drużyną złożoną z bardzo młodych zawodniczek i wychowanek swojego klubu, po czym zakończył działalność. Czy to samo czeka Police?)

Po pierwsze - jest to sprawiedliwa decyzja. Dlaczego bowiem, jedna ekipa, związana z rządzącymi, ma otrzymywać tak wielkie wsparcie, podczas gdy druga, na innym końcu polski, ledwo zipi i po sezonie rozegranym w bólach, musi pakować manatki lub nawet całkowicie zniknąć z siatkarskiej mapy Polski, bo nie ma znajomych w polityce? 

Po drugie, oczywistym jest, że wiąże się to z dużo mniejszym budżetem wielu drużyn w lidze, które nie będą mogły opierać swojego finansowania na wszelkiego rodzaju państwowych podmiotach, a tym samym ciężko oczekiwać, aby realizowane były wielkie transfery. 

Po trzecie, być może doprowadzi to jednak do wyrównania poziomu ligi i te najlepsze zawodniczki, z największymi kontraktami, będą musiały znaleźć swoje miejsce w innych zespołach, co uatrakcyjni rozgrywki i zredukuje różnice pomiędzy czubkiem, a dołem tabeli. Pozostaje jednak kwestia pozyskania inwestorów prywatnych, a to jak dobrze wiemy, łatwym nie bywa.

Co byłoby najlepszą opcją w tym wypadku? Naszym zdaniem - jedna, wspólna kwota z ministerstwa sportu, podzielona równo pomiędzy wszystkie drużyny ligi. Bez żadnych powiązań z władzą czy innymi przywilejami. Każdy na start otrzymuje kwotę, która pozwala na odetchnięcie z ulgą, na nieco bardziej jakościowe transfery czy po prostu funcjonowanie klubu, jako całości, na wyższym, bardziej profesjonalnym poziomie. Oczywiście to wymagałoby specjalnych projektów, a w dalszej kolejności ustaw, ale oczywiście na początek inicjatywy ze strony prezesów ligowych zespołów, a ci jak wiemy, lubią sobie podkładać kłody pod nogi i być może wcale nie podeszliby do tego pomysłu entuzjastycznie. A jeśli to nie wypali, to po prostu wprowadźmy do TauronLigi drużynę U23, w której grałyby młodzieżowe reprezentantki Polski, pod skrzydłami sprawdzonych trenerów. Lepsze to, niż oglądanie co roku upadku kolejnej z drużyn. 


(fot. Dominik Buze)

Na koniec apel do kibiców. Jeszcze nie tak dawno wielu z Was rozpaczało po Legionowie, a dzisiaj te same osoby szydzą i życzą Chemikowi wszystkiego co najgorsze. Jak sami wiecie, kibice czy siatkarki tego klubu są niczemu winni. Dlatego zrozumcie ból po stronie Fanklubu, a nie wbijajcie niepotrzebnie dodatkowych szpil, osobom, które spędziły na trybunach setki godzin, kibicując swojemu zespołowi. Jeżeli chcecie to zrobić - zapraszamy na media społecznościowe Grupy Azoty, prezesa Chemika Police, członków zarządu drużyny. Dane te znajdziecie bez problemu w internecie i właśnie to są prawdziwi winowajcy, to właśnie oni doprowadzili do obecnej sytuacji, nie kibice, nie obecna władza, która zmienia zasady, a błędne decyzje z przeszłości i rozleniwienie w towarzystwie ukochanego sponsora.  

Najbliższy czas przyniesie rostrzygnięcia, co dalej z ekipą z Polic. Dla dobra całej ligi, lepiej byłoby już nie oglądać kolejnej upadłości, jednak za swoje błędy trzeba zapłacić. A jak wysoka będzie to cena, dowiemy się w najbliższych tygodniach i miesiącach. 

Komentarze